niedziela, 30 grudnia 2012

Jestem bublem, czyli o kosmetyku fatalnym.


Produkt, o którym dzisiaj mowa, spowodował u mnie powrót do przeszłości. Odniosłam wrażenie, że moja pielęgnacja cofnęła się solidne pół roku wstecz.

Mowa tu o odżywce wzmacniającej Artiste: 





Krótko i konkretnie:
+łatwo dostępna i tania
I tu kończą się plusy

Nie znam ani jednej osoby chwalącej sobie ten produkt, mimo to musiałam sprawdzić go na sobie. I mam za swoje:
-wysuszenie
-puch
-szorstkość
-brak połysku
-trudności z rozczesywaniem
-niefajnie pachnie
-wypłukała mi hennę

Za głupotę zapłaciłam zaprzepaszczeniem kilku zabiegów pielęgnacyjnych. O dziwo, już po pierwszym myciu bez jej użycia włosy odzyskały część kondycji. To chyba świadczy o ich poprawiającym się stanie. 


Czy tylko ja się tak wygłupiłam kupując tę odżywkę?

:*
Milka

4 komentarze:

  1. Również ją miałam i myślę, że o takich bublach powinno się pisać najwiecej ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdecydowanie wolę odkrywać cudeńka:) Znalezienie bubla jest przykre:(

      Usuń
  2. Pierwszy raz o niej słyszę, ale przynajmniej będę wiedziała, żeby pod żadnym pozorem jej nie kupować ;)
    Anomalia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jej siostra jest cudowna, aż dziwne że ta sama marka:)

      Usuń