poniedziałek, 4 lutego 2013

Włosy stycznia + zakupy, rosyjskie nowości:)

Ciężko mi pisać ten post, bo moje włosy były wczoraj wyraźnie złośliwe, a to był dla nas ciężki miesiąc.
Sporo ich wypadło podczas wyjazdu, kiedy całe dnie spędzały pod kaskiem. Uboga pielęgnacja przyczyniła się do wysuszenia.

Niestety sprawcą suchości i matowości jest olejek GP. Wystarczyło jedno olejowanie kokosem, żeby włosy odzyskały miękkość, nawilżenie i część blasku. Pora na aktualizację już, nie będę oszukiwać i czekać na świetny dzień, bo to nie o to chodzi prawda?

Nie potrafię określić przyrostu, bo włosy rosną krzywo, boki niemal zrównały się z resztą długości.
Wydaja się spuszone i naelektryzowane, a to po prostu cała masa rosnących bejbików:)
Gołym okiem widzę minimum 2cm, choć mogą to być i 3,5.

Zrobiłam zdjęcie końcówek, by pokazać, że wcale nie są takie sianowate  na jakie wyglądają na dużym zdjęciu.






Smutno mi trochę... Pocieszam się, ze za miesiąc będzie lepiej:)

Tymczasem małe zakupy na poprawę nastroju:


Mamy tutaj olej kukurydziany, o orzechowym zapachu. Wszystkie moje oleje są aktualnie na bazie kokosa, musiałam kupić coś, co będzie zamiennikiem. Szykuję się na zakup Amli lub Sesy.
Z włosowych zakupów jeszcze rosyjski żytni szampon pobudzający wzrost włosa, o dość dziwnym składzie.  Detergenty są dalej, ale to np. Sls. Zobaczymy jak będzie działał.
Jest tu również rosyjska maska termoaktywna, o ładnym, bardzo ładnym składzie i pieknym zapachu:) Masek mam po uszy, ale to nic, jeszcze jedną przetrwam:)

Oprócz tego aloesowa maseczka Organic Shop, świetny skład, już nie mogę się doczekać.
 I to wszystko łupy ze sklepu zielarskiego:)

W Naturze złapałam tusz do rzęs, lubię te tanie, bo kiedy okazują się bublem nie żal mi ich wyrzucić:)  i błyszczyk Catrice, bez drobinek, ładny, kremowy. Nie cierpię brokatu na ustach.

Tymczasem ruszam do książek, przypominam o ROZDANIU.

Miałyście do czynienia z olejem kukurydzianym? Kusi mnie lniany, ale nie wiem czy warto:)

:*
Milka

7 komentarzy:

  1. -W ogóle nie widać,by włosy były przesuszone-końcówki są zadbane.Ciekawy ten sklepik.Napisz recenzje tych dwóch masek.Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sklepik zaczyna się rozwijać, prowadzi działalność internetową. Na pewno go zareklamuję, jak tylko poszerzą asortyment, na razie wybór organicznych kosmetyków jest maleńki:(

      Usuń
  2. kocham olej kukurydziany!:D
    Włoskami się nie przejmuj miały gorszy dzień:))
    Na pewno wrócą do normy^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję że też go pokocham:D
      I na pewno nie wrócę do GP... Wrrr..

      Usuń
  3. Ja muszę zaopatrzeć się w olej;)
    Zapraszam na moje rozdanie http://miska93.blogspot.com/2013/02/pierwsze-rozdanie-na-moim-blogu-witam.html

    OdpowiedzUsuń
  4. Amla Dabur jest na parafinie, więc radzę najpierw zorientować się czy nasze włosy ją lubią. A Sesa jest świetna! Nie wiem jak wpływa na wypadanie włosów, mam z tym straszny problem, ale olejowanie skalpu czymkolwiek powoduje u mnie obciążenie cebulek i wypadanie włosów garściami. Za to nałożony na skalp świetnie go odżywia, włosy są podniesione u nasady i puszyste :)Nadaje włosom wspaniały blask. Uwaga dla posiadaczek włosów farbowanych - wypłukuje farbę!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja mam tak samo, mogę używać nielicznych olejów i tylko na godzinę, w innym wypadku lecą. Zdecydowanie mój sklap woli maski.

      Jak nie spróbuję to się nie dowiem, no nie:) Mam nadzieje, że będę w grupie, która kocha Amlę:)

      Usuń