Od pewnego czasu z wielką namiętnością przeglądam tzw. włosowe historie. I zauważyłam w nich pewną niepokojącą? tendencję. Wynika z nich, że początek pielęgnacji i zapuszczania włosów jednoznacznie wiąże się z zapuszczaniem wspomnianej grzywki. Zanalizujmy?
+Grzywka znacznie wpływa na nasz wygląd, nie wyobrażam sobie siebie bez grzywki...
+Można ją fajnie modelować, raz prosto, raz na bok, czasem podpięta,
+Zasłania niedoskonałości cery na czole,
+Modeluje kształt twarzy,
+Myjąc grzywkę możemy szybko odświeżyć całość fryzury,
+Mój facet twierdzi, że jest bardzo kobieca i dodaje uroku:)
-Grzywka zmniejsza objętość fryzury, zabiera dużo z gęstości
-Często poprawiana przetłuszcza się i źle wpływa na cerę, jeśli mamy skłonności do przetłuszczających się, włosów albo tłustą cerę to nie jest najlepszym pomysłem/ warto wtedy częściej np. w domu nosić opaskę,
-Wyrastające na czole baby hair dodają objętości grzywce nie włosom.
Pozostaje pytanie, co ważniejsze? Czy warto za wszelką cenę zagęszczać włosy zapuszczając grzywkę?
zależy co komu pasuje... większość dziewczyn po prostu nudzi się swoją grzywką i tyle
OdpowiedzUsuńMuszę się z Tobą zgodzić, mnie też czasem moja grzywka wydaje się już nudna:) Ale wtedy szukam dla niej nowych rozwiązań:)
Usuń