Nigdy nie miałam trwałej, nie prostowałam ich. Ale od ponad 2 lat regularnie farbuję włosy. Były już fioletowe, czarne, kasztanowe i czerwone.Może nie było przejść z blondu na czerń lub odwrotnie, ale to i tak niezły wynik:) Nie posiadam zdjęć, bo strasznie ich nie lubię:(
Ale farbowanie to tylko pikuś... Nieistotne...
Uwaga, uwaga... Byłam posiadaczką DREDÓW... Tak... W tym dwóch kolorowych...
Mniej więcej rok temu obcięłam je... A właściwie ich część. Resztę rozplotłam...
Od tamtego czasu do farbowania używam henny prosto z ukraińskiego bazaru:)
Nie potrafię już żyć bez farby, mój naturalny kolor to mysia szarość. Zużyłam ostatnie opakowanie miedzianej henny, we wrześniu planuję powrót do czerni (również henna), czułam się w niej najlepiej.
Tak wyglądają moje włosy obecnie:
Widać na nich jeszcze ślady czerni z marca, henna nie złapała farby do tej pory.
Moje włosy są z natury bardzo suche, mają rozdwojone, łamliwe końce. Zdecydowanie nie można określić ich porowatości, bo jedne są cieniutkie i gładkie, a inne grube i szorstkie. Jest zdecydownie mieszana, zdarzają się włosy skręcone i idealnie proste. Nie wiem skąd to się bierze, najwyraźniej jestem miksem wszystkiego:) Sprawdza się na nich zarówno oliwa z oliwek jak i olej kokosowy:)
Najbardziej potrzebuję sposobu na ich nawilżenie, bardzo głębokie. Mało która maska czy odżywka daje widoczne efekty.
Mierzą sobie 58 cm, rosną około 2 cm na miesiąc bez wspomagaczy. Ostatnio obcinałam końce tuż przed wakacjami, prawie 7 cm. Nie są proste, raczej falowane, trudno je skręcić mocniej. Gęstość umierkowana, podobnie jak sama grubość włosa (choć tu zdarzają się dziwy-patrz wyżej).
Przede mną jeszcze długa droga zanim będą włosami z obrazka, którymi ktoś będzie się mógł inspirować.
Tymczasem miłego dnia:)
:*
Milka