niedziela, 8 grudnia 2013

Przeciwwypadaniowy zestaw ratunkowy...


Witam ciepło w zimowy wieczór:)

Nie wiem dlaczego, tylu ludzi narzeka na zimę. Ja ją jeszcze kocham, mimo tego, ile stresu kosztuje mnie aktualnie prowadzenie samochodu... Nie mogę się doczekać, kiedy wreszcie będzie u mnie tyle śniegu, że starczy na sanki i bałwana:) Za miesiąc będę jej pewnie miała serdecznie dosyć...

Dzisiaj przychodzę do Was z opisem tych produktów, które tej jesieni i zimy dbają o to, zeby włosy z głowy mi nie uciekały. Na początku września jak co roku zaczęły lecieć garściami, na szczęście nauczona doświadczeniem wiedziałam już o co zadbać:)

Odsyłam Was do poprzedniego posta o tej tematyce, w którym znajdziecie więcej moich sprawdzonych sposobów:) O tutaj :)

Przejdźmy do konkretów, czyli co i jak stosowałam w tym roku:



Jak zwykle niezawodna okazała się skrzypokrzywa. Herbatka z pokrzywy, nie dość, że wzmacnia moje cebulki, to jeszcze na dodatek wspomaga utrzymanie prawidłowego poziomu żelaza w mojej wegetariańskiej krwi.

Poza skrzypokrzywą, doustnie stosowałam Vita-miner, w wersji dla kobiet ciężarnych i karmiących:) Dlaczego taki? Bo zawiera więcej żelaza i kwasu foliowego niż zwykłe suplementy. Dostarcza mi to, czego zazwyczaj najbardziej mi brakuje. Poza tym kosztuje około 13zł, a stacza na 60dni kuracji. W czasie jego stosowania zauważyłam po pierwsze mniejszy wypad, ale również wzmocnienie paznokci. Jestem na tak:)

Na spotkaniu blogerek otrzymałam Belissę, którą kiedyś stosowałam i nie zauważyłam spektakularnych efektów. Być może teraz, kiedy lepiej znam swój organizm zauważę coś ciekawego. Kurację dopiero zaczęłam, na razie nie mogę się wypowiedzieć.

Ponieważ moje włosy nie lubią przeciążenia, postawiłam na prosty szampon z SLS. Wybrałam Malwę, czarna rzepa. Po pierwsze pakudnie śmierdzi, po drugie, mimo wielu detergentów w składzie, absolunie się nie pieni. Swoją rolę spełnia, ale jest bardzo niewydajny i na pewno do niego nie wrócę. Jest wiele innych, równie tanich, a lepszych oczyszczających szamponów.

O olejku Heernara i jego wpływie na porost i wypadanie napisano już wiele. Ja pokochałam go za to, że nałożony pół godziny przed myciem, juz po kilku razach znacząco ograniczył wypadanie, a na dodatek genialnie wygładza długość włosa. Jest mega wydajny i mimo stosowania na skalp i długość od sierpnia, wciąż mam połowę butelki. Jedyną wadą jest zapach, mnie przypomina on gotowany seler??

Jeśli chodzi o eliksir przeciw wypadaniu włosów od Green Pharmacy, niewiele mogę powiedzieć. Głównie dlatego, że po prostu alkohol w składzie tego produktu tragicznie wysuszał mi skalp, powodował podrażnienie. Ten pan stoi teraz w mojej łazience i czeka na lepszy czas, albo na kogoś kto go zużyje.

Mimo tego, że w gruncie rzeczy moja walka z wypadaniem opierała się na ledwie 4 produktach, w tym dwóch stosowanych wewnętrznie, uznaję ją za szybko zakończoną. W tym wypadku minimalizm okazał się najlepszym wyjściem:)

Tymczasem życzę Wam miłego wieczoru i zapraszam do siebie ponownie:)
:*
Milka

10 komentarzy:

  1. Ja stosowałam Sesę, która też niby powinna ograniczyć wypadanie włosów, ale u siebie tego niestety nie zauważyłam :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tymi ziołowymi olejami faktycznie bywa różnie, o Khadi opinie też są skrajne. Mnie na razie na sesę brak funduszy, za droga w stosunku do pojemności. Mam jeszcze 200ml Bhringraj, jest co wcierać:D

      Usuń
  2. Widzę tutaj mocne uderzenie na wypadanie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na chwilę obecną już raczej zestaw pielęgnacyjny. Włosy już nie wypadają, więc dbam o cebulki:)

      Usuń
  3. ileż tego! ja raczej unikam wszelakich suplementów ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja jestem zdania, że suplementy należy wybierać z głową. Czasami taka tabletka nie zawiera nic wartościowego. Staram się wybierać te, które maja wysoką zawartość poszczególnych składników. Nie muszą mieć tysiąca różnych, wystarcza dwa, ale za to porządnie:)

      Usuń
  4. Ale suplementów;-) Mi wystarcza pokrzywa ( tyle, że wybieram tą liściastą,a nie w torebkach) .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W sumie tylko dwa:) Jeżeli skrzypokrzywę liczymy jako suplement:) Nigdy nie biorę wiecej niż jeden na raz, bez przesady:D

      Usuń
  5. Ja muszę wrócić do picia pokrzywy:) I zacząć wcierac kozieradkę:)

    Zapraszam też na konkurs na moim blogu, do wygrania zestaw hammam: czarne mydło Savon Noir i rękawica Kessa!
    http://madie.randan.pl/konkurs-wygraj-zestaw-hammam-czarne-mydlo-savon-noir-i-rekawice-kessa/
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  6. eliksir przeciw wypadaniu włosów od Green Pharmacy zrobił mi tragedie na głowie :( ogólnie nie mam problemów z alkoholami w składach, ale ten preparat strasznie wysuszył i "tępił" mi włosy ;/ byly wręcz nie do rozczesania ;/

    OdpowiedzUsuń