Jak przygotowałam mieszankę? Pierwsza próba była zupełnie nieudana, dlatego nie będę o niej pisać, druga za to, byłą niebywale prosta. Łyżkę stołową agaru zalałam trzema łyżkami gorącej wody, i dokładnie rozmieszałam. Uwaga! Agar nie tworzy jednolitej, przezroczystej masy, jest pełen drobnych grudek, których nie sposób rozmieszać. Konsystencja po ostygnięcie jest lekko galaretowata, bardziej zbliżona do kisielu.
Mam wrażenie, że śmierdzi chlorem:)
Później dodałam jeszcze łyżkę maski, w tym wypadku męczonej ostatnio Placenty, nałożyłam na umyte, mokre włosy, złożyłam czepek i podgrzewałam suszarką jakieś 10 minut. Spłukałam po 40 minutach.
Po 9 godzinach włosy wyglądają tak:
Co zauważyłam?
Na plus na pewno to, że mniej się plączą, są bardziej sypkie. Rozprostowały się lekko i wygładziły. Początkowo były spuszone, jednak po około godzinie to minęło. Chociaż przy zmywaniu były szorstkie, to po wyschnięciu nabrały przyjemnej miękkości.
Niestety nie mam porównania z laminowaniem żelatyną, wiem na pewno, że jeszcze nie raz powtórzę zabieg, jestem zadowolona z efektów.
Chciałabym Was przerosić, że tak rzadko piszę, w piątek ostatecznie się przeprowadzam, dziś ostatni dzień mam komputer. Swoją drogą to mało przyjemne, kiedy jacyś ludzie oglądają twój dom z zamiarem kupienia go:( Choć cieszę się na zmiany, trudno będzie mi się z nim rozstać. Nie obiecuję poprawy, bo nie wiem, kiedy to się zmieni:(
placenty? nie chcę być niemiła, ale skoro jesteś wege (ja też;) to chyba wiesz, że jest to wyciąg z łożyska zwierząt?
OdpowiedzUsuńhttp://www.we-dwoje.pl/placenta;roslinna,slownik,477.html
UsuńPlacenta jest ludzka, zwierzęca, ale też roślinna... Nie ma potrzeby panikować kiedy widzi się ją w nazwie...