piątek, 4 stycznia 2013

Denko grudniowe.

Tym razem z denka jestem mało zadowolona z bardzo prozaicznej przyczyny. Zostało mi mnóstwo resztek, tzn. produktów, które starczą na zaledwie kilka uzyć, ale nie skończyły się w grudniu. Pojawią się zapewne w denku stycznia.

Oto i one:



1. Maska Latte, podobna składem do Kallosa. Opinii o niej są setki, nie będę powielać. Ni mnie ziębi, ni grzeje, nawilża, ale nietrwale, raczej nie wygładza, trochę obciąża. Zapach na "pierwsze wąchnięcie" cudowny, potem skręca w kierunku chemii. Mam litr LaStrady o nieco lepszym składzie.

2. Fruit Cocktail Oriflame, czyli bubel do kwadratu. Nawet nie rozcięłam opakowania. Nie nawilża, nie wygładza, pachnie bardziej chemicznie niż owocowo, a na dodatek jest okropnie rzadki.

3. Jantar, i znowu ni mnie ziębi ni grzeje. To drugie opakowanie, recenzja się pojawi.

4. Joanna Naturia, wersja miodowa, odżywka b/s o milutkim zapachu. wspominałam o niej wiele razy, całkiem niezła, będę testować siostry i zrobię porównanie:)

5. Olejek rycynowy, czyli coś co mam zawsze. Używam go do miliona rzeczy i jeszcze o nim napiszę. Zawsze w mojej kosmetyczce.

6. Bebe, klasyczna pomadka. Bez rewelacji, piękny zapach, nienajgorsze działanie, konsystencja do niczego.

7. Odżywka diamentowa, mocno utwardza paznokieć, niestety nie pomaga rozdwajającym się. Aktualnie mam jej siostrę bliźniaczkę, czyli wersję 8w1.

8. Mieszanka OCM, pierwsza i ostatnia. Wyjaśnienie w osobnym poście.

9. Ampułki wzmacniające Marion, czyli coś z czym nie bardzo wiedziałam co zrobić. Na włosach nie zadziała, na skalp słabo się nadaje. Zużyłam przed myciem, ale nie zauważyłam spektakularnych efektów.

10,11,12. Maseczki Ziaja. Bardzo je lubię, działają podobnie, choć różowa jest najłagodniejsza. Te z glinkami starczaja mi na dwa użycia, różana(która prawie nie pachnie różami) na trzy, czasem zastępuje mi krem.

Zielony-jeszcze tu wróci
Żółty-ani tak ani nie
Czerwony- tego już nie chcę u siebie widzieć

Jak widać nie ma tego wiele, szczególnie w stosunku do ogromnych zakupów.
Ale zawsze choć ciut do przodu w minimalizowaniu kolekcji.

Znacie, lubicie? A może możecie polecić zamienniki dla bubli?

2 komentarze:

  1. Marion mnie nie kusił od początku jak zobaczyłam skład. Jantar dla mnie tylko dobry nawilżacz i tyle:)
    I tak spore denko!:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jego skład nazwałabym dziwnym. Między mnóstwem ekstraktów wplecione jakieś świństwa. Gdyby je osdsiać wyszłoby coś bardzo przyjemnego.

      Jantar jest tak owiany sławą, szkoda nie spróbować. Tylko czekam na te efekty i czekam... I jakoś ani widu, ani słychu...

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...

Popularne posty