Włoski w listopadzie wyglądają tak:
Niestety są poodgniatane od warkoczy i koczków, bo to czwarty dzień od mycia. Zdjęcie nie oddaje stanu faktycznego.
Przyrostu nie widać, bo w przypływie końcówkowej desperacji poszłam do fryzjera. Szczęście w nieszczęściu trafiłam na przesympatyczną fryzjerkę, która obcięła realne 2-3 cm... Nie 5 ani 10...
Tym samym mogę tylko wspomnieć, że przyrost oceniam na 3cm, bo przed wizytą u fryzjera miały 64cm, teraz 61. Mniej więcej oczywiście.
To czego najbardziej nie widać to mega wygładzenie i zmiękczenie, oraz piękny blask. Zawdzięczam to oliwce Hipp i ulubieńcowi miesiąca, o którym niedługo.
Udało mi się wygrać z wypadaniem, włoski trzymają się głowy, dorobiłam się nawet trochę babyhair.
Produkty, które mnie wspierały to:
Ponieważ o wielu z nich już wspominałam, nie będę ich opisywać, szczególnie, że mam w zanadrzu kolejne trzy recenzje. Niestety nie tylko przychylne:(
Podsumowując jestem z tego miesiąca zadowolona, oby tak dalej, tylko niech szybciej rosną... :(
:*
P.S Plan spowiedzi z zapasów niestety spalił na panewce... Planuję na początku grudnia gigantyczne zakupy, którymi się z Wami podzielę, toteż na razie pozostanę na szamponach. Tych zapasów nie zamierzam uzupełniać:)
W piątek denko:)
Piękny kolor :) Włosy wyglądają na bardzo gęste :)
OdpowiedzUsuńŚwieżo farbowane. Mam nadzieje, że tym razem utrzyma się dłużej. Dziękuję bardzo:*
UsuńŚliczne się błyszczą i wyglądają tak zdrowo.
OdpowiedzUsuńObcięcie końców zadziałało:) Dzięki:)
UsuńPiekny kolor! :) muszą być strasznie gęste :)
OdpowiedzUsuńDziękuję:)
Usuńjakie gęste *-*
OdpowiedzUsuńWcale takie nie są, świetnie udają:)
UsuńZa to ty masz genialne włosy! :O
OdpowiedzUsuń